sobota, 27 grudnia 2014

#8 (nie)świąteczny ja.

Święta się skończyły, nie nie napiszę swojego podsumowania, nie napiszę co dostałem, jak je spędziłem, co robiłem i te sprawy, bo właściwie po co? Czy kogoś interesuje to co się dzieje w moim życiu? Przypuszczam, że nie i niech tak zostanie ;).

O czym dziś napiszę? Po części o sobie, chociaż tym samym zaprzeczę temu co napisałem w pierwszym akapicie #hipokryta. Przyjmijmy to za małe podsumowanie kończącego się roku, bo właściwie dlaczego by nie?

Jestem gimnazjalistą, chuja wiem o życiu, chuja wiem o pisaniu bloga, piszę bo lubię, piszę, bo to moja zajawka, tak jak moją zajawką jest futbol, tak jak moją zajawką jest słuchanie i bazgranie rap-zwrotek. Wczuwam się, niepotrzebnie się wczuwam, we wszystko co robię, w jakieś głupie związki, w problemy innych. Dużo sobie obiecuję po ludziach, szczególnie tych reprezentujących płeć piękną i często się zawodzę. Mało kto mnie lubi i szanuje, bo jestem jaki jestem. Większość mną gardzi, śmieje się ze mnie i dobrze. Nie błyszczę, ani intelektualnie, ani wyglądem, rzadko jestem pewny siebie. Ciągle w coś wątpię, W Boga, w sens znajomości, w możliwość rozwoju, w siebie. Zajmuję się 1000 niepotrzebnych spraw, niepotrzebnych ludzi. Ludzie przychodzą i odchodzą dalej, moje grono się krystalizuje. Nigdy więcej młodszych dziewczyn i swojego rocznika, nigdy więcej dziewczyny z jednej szkoły. Moje postanowienia to chyba najbardziej krucha rzecz na świecie, łatwo się przywiązuję, ciężko się 'odwiązać'. Nie mam sposobu na zły humor, problemy, jeszcze tylko bardziej się pogłębiam i myślę o tym, czym się martwię. Futbol to nie religia, to jest coś znacznie ważniejszego. Nie umarłbym za nikogo, nikt nie umarłby za mnie. Madridista i Hammer, jestem idiotą siedzącym do 4 w nocy i oglądającym NBA. Nie rozumiem podniecania się liczbą 69, nie rozumiem śmiania się na usłyszenie słowa 'seks'. Jestem kurewsko zepsuty, nie brakuje mi niczego, a dalej chcę więcej. Użalam się nad sobą, nie mając powodu, wiem o tym. Jestem świadom swoich błędów, ale nie walczę z nimi. Nie chce mi się. Jestem głupi, najlepsze co mi wychodzi to podejmowanie złych decyzji, daję się wykorzystywać ludziom. Wierzę w reinkarnację, piszę naprawdę słabo, aż dziwię się, że aż 460 osób już poczytało moje wypociny, ale jestem dumny i dziękuję ;). Pozdrowię wszystkich w środku postu, przynajmniej sprawdzę kto przeczytał całość, bo ciężej dostrzec pozdrawiam w środku niż na końcu. Ważę 68 kg, mierzę 183, jestem suchy, jedyne miejsce gdzie posiadam jakiekolwiek mięśnie to uda i łydki. Trenuję piłkę już prawie 10 lat, gdybym nie wiedział co to futbol nic bym nie wiedział. Czasem myślę, że mogłem też być koszykarzem. Mam 14 lat, a przejmuję się wszystkim jak głupi, nie korzystam z młodości, marnuję czas, wpierdalam się w niepotrzebne relacje, niepotrzebnie przeklinam, to głupie, ale taki już jestem. Nie zmienię się, nawet nie chcę. Dziękuję wszystkim, którzy to przeczytali, wierzę, że będzie coraz lepiej jeśli chodzi i poziom postów i poziom czytelników, na koniec żeby chociaż trochę nawiązać to tytułu wrzucam swoje zdjęcie zrobione, fakt faktem, sam sobie i nie mając nic z tym wspólnego, ale bądź co bądź w święta:


P.S wiem, że to co napisałem @up nie miało żadnej spójności, ani logiki, pisałem co wchodziło na palce/

Blau :v

5 komentarzy:

  1. A może poprostu zakaceptujesz swoje wady i zalety i będziesz z nimi żył? Nikogo nie ranisz swoimi poglądami czy przyzwyczajeniami... To moje zdanie na ten temat również pozdrawiam

    Skvth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to dziwnie wygląda, ale fakt faktem akceptuję je, nie jestem zadowolony z siebie, ale część swojej osoby jest przeze mnie lubiana.

      Usuń
  2. Powodzenia. W pisaniu i w życiu. W sumie, to głównie w życiu. Bo to chyba jest trudniejsze. Chociaż reinterpretując biblię na czas w klasie nie byłem tego taki pewien.
    Pozdro 600

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i dzięki za pozdro gdzieś w środku.

      Usuń
    2. Pisanie jak pisanie, powodzenie w życiu przyda się bardziej ;)

      Usuń