poniedziałek, 29 grudnia 2014

#10 Przyzwyczajenia

10, fajna liczba. 10 na boisku to reżyser, playmaker, ale nie o tym. Jest okrągła liczba dziesięciu postów, dałem rade. Nie znudziło mi się, czyli coś z tego będzie, coś z tego musi być. Już prawie 1000 osób przeczytało to co wypuszczam, jaram się jak głupi i dziękuję każdemu kto stracił choćby minutę swojego życia żeby tu zajrzeć. Dziękuję wszystkim znajomym, którzy propsowali, pisali dobre słowo, rozsyłali to dalej. Ale przede wszystkim dziękuję Uli i Justynie, bo to wy wręcz każecie mi pisać kolejne posty. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Dość już podziękowań. Trzeba chyba wziąć się za pisanie? Przyzwyczajenia, miało być habits w tytule, ale to angielskie znaczenie słowa, co rzadkie, jest gorzej brzmiące niż polskie, więc postawiłem na nasz ojczysty wyraz.

Co znaczą dla nas przyzwyczajenia, nasze rutyny? Dla mnie rutyną jest trening. Robię to cztery razy w tygodniu, tydzień w tydzień, latem, zimą, jesienią, wiosną, ludzie umierają, domy się walą, miasta płoną, a ja zawsze mam treningi, zawsze odkąd pamiętam to robię. Chciałbym żeby to pozostało bez zmian, żeby piłka otworzyła mi drzwi i utrzymała mnie w życiu. Wiem, że to pewnie się nie wydarzę, ale dopóki jestem młody, dopóki mogę chcę się tego trzymać, bo to weszło mi w krew. Wiem, że nie ma czasu dla znajomych, bo jest trening, a po treningu nie myśli się o niczym innymi niż prysznicu i łóżku.

Przyzwyczajeniem może być dla nas odrabianie lekcji czy uczenie się, choć to akurat nie w moim przypadku. Ja przyzwyczaiłem się do nie robienia niczego jeśli chodzi o naukę i pracę domową i rzadko odchodzę od tego zwyczaju. Przyzwyczaić się możemy do serialu, codziennie godzina 21 zasiadamy przed telewizor i wyłączamy się śledząc czy on w końcu wyrwie się z ucisku mafii, czy jednak jego syn padnie ofiarą gangstera.

Przyzwyczajamy się do wszystkiego, do ludzi, zwierząt, do czynności, programów telewizyjnych, rzeczy. Przecież aż dziwnie czujemy w środku, gdy nauczycielka zachorowała i poza bezgraniczną radością czujemy współczucie i smutek, że jaka by ona nie była, nie ma jej dziś w szkole, dziwnie czujemy się widząc, że wazon się zbił i mając dalej dzwonienie w uszach po krzykach mamy widzimy puste miejsce na stole, dziwnym uczuciem jest koniec emisji ulubionego serialu, czy brak filmu powtarzającego się rok w rok o tej samej porze roku.

Post ten lekko nawiązuje do #3 czyli Paxu, jednak nie jest nawet zbyt podobny do niego. Mimo to podobnie jak trzecie moje dziecko niejako nakazuje nam myśleć. Czy nie zdziwimy się kiedyś kiedy okaże się, że dziś śmieci zostały wyniesione przez kogoś innego, kiedy wreszcie skończy się serial, kiedy nasz ulubiony wykonawca skończy nagrywanie muzyki dla nas (Hopsin come back). Czy ja sam umiałbym wiedzieć, że jutro nie ma treningu, a nie jest ani weekend ani środa, czy umiałbym nie obejrzeć choćby jednego meczu NBA, czy umiałbym odpuścić ligę angielską czy Real, czy umiałbym nie napisać posta? Wątpię.

Oczywiście nie każdy musi mieć tak rutynowe i schematyczne życie jak moje, oczywiście niektóre przyzwyczajenia nie należą do przyjemnych, ale choć może wydawać nam się, że słowo przyzwyczajenie jest nad wyrost, a może nawet troszkę bzdurne to pamiętajmy. Cokolwiek istnieje na ziemi może stać się obiektem z, którym się zżyjemy. Nieważne czy będzie to worek na śmieci czy osoba z, którą spędzimy resztę życia. Wszystko może mieć dla nas znaczenie i być ważne, ale jak ważne decydujemy tylko i wyłącznie my.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz