niedziela, 4 stycznia 2015

#12 Lose yourself.

Na początku chciałem zaprosić na aska, bo właściwie dlaczego, by nie ;)

http://ask.fm/king_ogorre

Miałem nie pisać, ale Bonson wypuścił zagubioną autostradę i jakoś tak coś we mnie zaskoczyło, by napisać coś troszkę w gatunku 'ucieczki', słysząc jeden z wersów, polecam sprawdzić btw.

https://www.youtube.com/watch?v=NDZtWXQsPM4#t=177

Polinkowałem to zaczynamy? Zaczynamy. Lost yourself? Zgubić się, często się gubimy, często zapominamy kim jesteśmy i kim powinniśmy być, staramy się być nie wiadomo kim, a przestajemy być sobą. Będę pisał nietypowo, pisał wersy z kawałka i przekminiał go na swoje, może warto spróbować.

'Siedzę w domu, czekam kiedy do mnie przyjdziesz, 
ale znowu dzwonisz, mówisz mi, że dzisiaj to nie wyjdzie' 

Ból zawodu, szczególnie kiedy jest to osoba, która jest dla nas ważna, istotna, bez której nie widzimy świata. Przeżywamy zawód, bo czekaliśmy, cieszyliśmy się na wieść o spotkaniu, a chwilę przed słyszymy to często tak nie szczere 'przepraszam, naprawdę dziś nie dam rady'. Zamykamy się w sobie, gubimy się i chcemy szukać czegoś innego, powątpiewamy w sens tej znajomości, szukamy innego zajęcia, robimy głupie rzeczy, a wszystko to wynika z zawodu jaki nas spotyka i to ten zawód niszczy nas od środka, a mimo to nie staramy się z tym uzewnętrznić.

'Na zarzuty mówię im "jestem dorosły" '

Często odrzucamy pomoc, mówimy innym 'to moje życie, to moja sprawa', 'jeśli się stoczę to stoczę się sam'. Jest w tym wiele racji, sam uważam, że pomaganie ludziom, którzy świadomie niszczą swoje życie jest bezsensem, ale jeśli martwią się o nas bliscy, sami wyniszczają siebie przez naszą głupotę i niechęć do świata to czy nie warto byłoby pomyśleć nie tylko o sobie? Bo jest różnica między poczuciem, że sam radzę sobie ze swoim szczęściem, a między głupotą w imię 'własnej wartości'. Wielka różnica.

'Czasem nie wiem czy to moja twarz i nie ogarniam' 

Nie poznajemy się, myślimy czy to rzeczywiście my, czy rzeczywiście stać nas na coś takiego. Bo łatwo pomyśleć, że sam siebie zaskoczyłem pozytywnie, ale czy równie łatwo przychodzi nam myślenie, że mogłem zawalić i zrobić coś źle? Czy przyznam się do błędu i będę się starał jak najszybciej to naprawić czy zrobię jak wygodnie, wyprę się siebie i swojego błędu?

'Gdy zamykasz drzwi za sobą, jakby ktoś ukradł mi tożsamość
Biorę klucze i uciekam zagubioną autostradą'

Może to złe porównanie, ale każdy ma swoją zagubioną autostradę (odnosi się to do linijki, nie ma nic wspólnego z filmem). Każdy ucieka gdzieś, każdy ucieka w coś. W alkohol, narkotyki, gry, melanż. Każdy szuka swojej ucieczki od problemów, od ludzi przez, których serce krwawi. Każdy tego chce, ale czy to rzeczywiście potrzebne? Czy konieczne jest uciekać przed problemem? Czy nie lepiej stawić czoła problemom i wyjść im naprzeciw?

'Ocieram usta z krwi, wszystko dobrze'

Niesamowita linijka, idealny paradoks. Ocieram usta z krwi, wszystko dobrze. Ledwo krew ściekła nam z twarzy, ale wszystko jest już dobrze. Tuszujemy to co siedzi w środku, a w przypadku linijki jest nawet widoczne, bo wstyd przyznać, że życie nie jest takie kolorowe, a my nie składamy się z samych pozytywów jak uważają na nasz temat ludzie. Bo przecież trzeba być pozytywnym i cieszyć ryj, chociaż jest źle, taki jest dzisiejszy świat, musimy za nim pędzić, żeby nie wypaść.

Mam nadzieję, że komuś przypasowała taka forma postu, chciałem spróbować czegoś nowego, nie wiem jak wyszło. Zapraszam do wyrażania opinii na ten temat ;). Zapraszam na aska:

http://ask.fm/king_ogorre

:v

p.s dziękuję




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz